Stawiam na promień krzywizny banana – recenzja gry „Ryzyk fizyk”
Stworzenie gry imprezowej nie będącej świnką morską jest dużym wyzwaniem. Tytuł taki musi łączyć faktycznie bycie grą, a więc umożliwienie sensownego wyłonienia zwycięzcy, z luźnym klimatem, wesołą rozgrywką, a także z regułami dającymi się zrozumieć i stosować w sytuacji nagłego zamroczenia.
Konkurencja
Problemy ze spełnieniem warunków sensownego punktowania ma na przykład „Podaj dalej” – które nieodmiennie wyciągam na imprezach i za każdym razem jest to strzał w 10. Nawet najbardziej doświadczeni księgowi śledczy nie są w stanie odnaleźć w tym tytule jakiegokolwiek śladu sensownej punktacji. Z drugiej strony mamy takie gry jak „Cash ‘n Guns”, które (zwłaszcza w wariancie pełnym, z tajniakiem), wymagają dobrej zborności i pewnej jasności myślenia. Trzeci rodzaj gier to te, które okazują się w ogóle być Kawią domową – jak „Sabotażysta”, który bywa zabawny, ma sensowne zasady, ale imprezę po prostu zabija.
Twardy rdzeń sensownej imprezy stanowiły dla mnie do tej pory trzy tytuły, teraz klinem w to towarzystwo wbija się „Ryzyk fizyk”, czyli polskie wydanie „Wits and Wagers”. Ale po kolei.
Dilaks
„Ryzyk fizyk” zostało wydane przez Egmont – wydawcę, który, na moje laickie oko, nie dał rady powtórzyć jeszcze sukcesu „Pędzących żółwi”. W międzyczasie wydali świetne Potwory w Tokio, ale również suchą jak równina inspiracji klimatycznych Herr Doktora grę „Apacze i Komancze” (autorstwa Wolfganga Kramera). Kilka tytułów z ich portfolio zdecydowanie zasługuje na sukces. Obecnie jednak – najbardziej zasługuje na to „Ryzyk fizyk” – i wydawnictwo zapewne o tym wie, dlatego zdecydowało się na wersję deluxe.
Pudełko, którego żółty kolor jakoś nie wygląda bardzo zachęcająco, zawiera karty z pytaniami, markery suchościeralne, tabliczki kartonowe, ale przede wszystkim: porządne sztony pokerowe (po 2 na gracza) i matę do rozkładania wyników i obstawiania. Znakomita większość żetonów w grze jest kartonowych, są jednak bardzo grube i sprawiają wrażenie solidnych. Osobiście wolałbym nieco większe kartki z pytaniami, poza tym jednak – faktycznie wydanie jest bardzo dobre.
Świetnym posunięciem wydawcy jest umieszczenie na kartach z pytaniami nie tylko odpowiedzi, ale również ciekawostek związanych z pytaniem. Ciekawostki bywają gorsze (czyli takie, które są w zasadzie słownym opisem odpowiedzi), większość jest jednak naprawdę interesująca. Mając w grupie kogoś z zacięciem typu gospodarz teleturnieju – dodają informacji i emocji.
Zasady
„Ryzyk fizyk” składa się z dwóch faz – w pierwszej gracze słyszą pytanie typu „Ile osób zajęło się nagrywaniem planszówkowych wideocastów w 2017 roku?”, odpowiedzią na pytanie zawsze jest liczba. Każdy z od czterech do siedmiu graczy zapisuje na swojej karcie odpowiedź, kiedy wszyscy są gotowi odpowiedzi zostają wyłożone w rosnącym porządku na macie. Poprawną jest ta odpowiedź, która jest najbliższa prawdzie, ale bez przekraczania wartości. Przykładowo na pytanie: Ile razy w filmie „The Wolf of Wall Street pada słowo Fuck? spośród odpowiedzi: 11 i 570 wygrywającą będzie 11. W filmie Fuck pada 569 razy, najbliższą odpowiedzią nieprzekraczającą prawdziwej wartości jest tu właśnie 11.
Druga faza to obstawianie rozłożonych wyników. Im odpowiedź dalej od wartości centralnych, tym więcej możemy otrzymać za nasze sztony. Do obstawiania służą ceramiczne sztony pokerowe (te zawsze odzyskujemy po rundzie, nawet jeśli obstawiliśmy źle) oraz wygrane wcześniej sztony kartonowe – te, przy złym obstawieniu, tracimy”.
Partia trwa 7 rund – teoretycznie na napisanie odpowiedzi jest 30 sekund, ale w praktyce wystarcza i 10. Na obstawienie z kolei klepsydra 30-sekundowa się przydaje, ponieważ taktycznie blefujący nie chcą obstawiać pierwsi, bez klepsydry obstawianie potrafi się przeciągać.
W praktyce
Wszystko brzmi prosto i pięknie (może poza dyskusjami czy większa liczba p.n.e. to więcej czy mniej), jak więc wygląda podczas partii? Otóż, nie przedłużając, wygląda wspaniale! Ciekawostki zostały dobrane tak, że część można po prostu wiedzieć, część da się oszacować na logikę, a część jest zupełnym absurdem dla każdego oprócz przedstawicieli niszowego zawodu. Każda partia do tej pory świetnie łączyła sensowne punktowanie z salwami śmiechu i ciekawością podczas słuchania ciekawostek (dobra konferansjerka!).
Pudełko zawiera zestaw dla siedmiu graczy, pudełko obiecuje zabawę do 14 graczy. Ja, nie bojąc się przekroczenia prawdziwej wartości, podbijam do 21 i więcej. Często zabawa drużynowa jest tylko mierną próbą sprzedania gry grupom, dla których ona się nie nadaje. „Ryzyk fizyk” jednak sprawdza się w grze drużynowej co najmniej równie dobrze jak „Tajniacy” – dyskusje wewnątrz jednej drużyny dają do myślenia innym drużynom i naprawdę potrafią wzbogacić rozrywkę bez szczególnego przedłużania partii. Po drugie, co również ważne, jeden bardzo zmęczony zawodnik nie psuje w takiej sytuacji partii wszystkim innym graczom.
„Ryzyk fizyk” niby jest grą o liczbach i znajomości faktów, w praktyce jednak zaskakująco dużo tu miękkiej interakcji społecznej. Blefowanie nie przychodzi mi z łatwością, tutaj jednak udaje mi się zgrywać znawcę tematu i napisać niedorzeczną odpowiedź, którą jednak inni gracze, niemający o danej materii pojęcia, uznają za całkiem prawdopodobną. Tu właśnie wchodzi aspekt trzydziestu sekund na obstawienie – chcąc zablefować ustawiam z dużą pewnością siebie spory stosik na moją błędną odpowiedź. Inni wahają się, im bliżej końca, tym bardziej są skłonni mi zaufać. Jest to ważne, bo absurdalna odpowiedź często ląduje na skraju skali, więc ma kurs 4 albo 5 do 1 – duże poprawne obstawienie potrafi więc ustawić grę. Kiedy piasek w klepsydrze się kończy zdjęcie w ostatniej chwili większości swoich sztonów z błędnej odpowiedzi sprawia, że inni nie mają już czasu skorygować zakładów w efekcie tracąc ciężko zarobione wcześniej sztony.
Pojawiają się czasami zarzuty, że jedno dobre obstawienie skrajnej odpowiedzi potrafi ustawić grę (głównie ze strony przegrywających jęczybuł). Odpowiadam: w każdym, a przynajmniej w większości, z siedmiu pytań do obstawiania będą odpowiedzi o takich samych wypłatach – czyli grając na 4 osoby praktycznie zawsze można obstawić odpowiedź 4:1. Zawsze jest też dostępne „mniej niż najmniejsza odpowiedź” po kursie 6:1. W praktyce więc trafiający mocne obstawienie na początku partii nie mogą podchodzić pewnie do swojej wygranej – los zawsze może się odwrócić i bezpieczna gra często kończy się niezagrożonym miejscem poza podium.
Gdy pytania się skończą – proponuję Domiar Żyrafy
Rebel wyświadczył Egmontowi pewną przysługę wydając grę „Żyrafometr” – co najwyżej średnią grę, która jednak zawiera zestaw trzystu pytań, na które odpowiedzią zawsze jest liczba. Kiedy więc zaczynamy dobiegać do końca pudełka „Ryzyk fizyk” dokupienie rebelowskiego tytułu bardzo przyjemnie przedłuży nam żywotność polskiego wydania „Wits and Wagers”.
Wiedza to potęgi klucz
Osoby z zacięciem edukacyjnym mogą wspaniale (w mojej ocenie oczywiście) wykorzystać „Ryzyk fizyk” do propagowania wiedzy związanej z danym zagadnieniem. Zrobienie dla szkolnych dzieciaków partii z informacjami na temat dinozaurów to raptem z godzinka z weryfikacją liczb i świetna zabawa dla dzieciaków zainteresowanych tematyką.
Absolutny Top Wszechczasów Kwiatosza
Tak jak wspomniałem wcześniej – dla mnie zdecydowanym topem imprezowych gier wydanych po polsku były do tej pory trzy tytuły wyciągane przeze mnie z żelazną konsekwencją: „Pictomania” – mocno niedoceniona w Polsce gra Chvaatila wymagająca rysowania od nieumiejących rysować; „Tajniacy” – mocno doceniana wszędzie gdzie się pojawi gra Chvaatila wymagająca kojarzenia od rozkojarzonych; „Time’s Up” – gra Sarretta wymagająca mówienia i pokazywania o osobach, o których nasz partner nigdy nie słyszał. Teraz w tej trójcy rozpycha się „Ryzyk fizyk” – i robi to na tyle skutecznie, że wypycha z niej „Pictomanię”, która przegrywa nieco zbyt żmudnym liczeniem punktów.
Czyli?
Wieść gminna niesie, że obecnie na „Ryzyk fizyk” wyłączność ma Empik. Niektórych to zraża, inni z kolei doceniają zmysł biznesowy umowy obejmującej jeden z najlepszych tytułów w swojej kategorii na świecie. W którejkolwiek grupie się jednak znajdujesz – jeśli znasz co najmniej trzy inne osoby, z którymi od czasu do czasu się spotykasz, to „Ryzyk fizyk” idealnie uzupełni Twoją osobowość. No trzeba kupić.
*Kadr pochodzi z filmu „Rounders”, widzimy na nim postać Teddyego KGB. Film również polecam 🙂
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawnictwu Egmont.