To proste jak całkowanie

Czasami bywa tak, że chcemy wciągnąć w hobby nowe osoby. Bywają one oporne, bywają chętne jak kania na dżdż(dż). Wprowadzający bywa starym planszowym pierdzielem (jak ja), albo gorliwym neofitą. Każdy z nich ma swoje schody, które prowadzą na „pięterko”, które tutaj rozumiemy jako pokój gier na strychu, a nie w stylu Ala Bundy’ego. Czytaj dalej

Homo oeconomicus, niestety…

Grałem niedawno całkiem dobrą partię Battlestar Galactiki. Miałem mocne podejrzenia co do jednego z graczy, że jest Cylonem, reszta jakoś tego nie podzielała. Nagle odpaliła mi się filmowa/erpegowa wyobraźnia. Kojarzycie motywy, gdzie jedna postać w serialu kogoś jednoznacznie podejrzewa? My wiemy, że się myli, ale ona uparcie w tym trwa. Podejmuje akcje przeciwko tej drugiej niewinnej osobie, knuje, generalnie przez swoją paranoję pogarsza sytuację wszystkich. Nagle moje myślenie przestawiło się na takie własnie tory – podrzuciłem do testu kartę treachery i zacząłem wrabiać innego gracza. Przeważnie takie granie następuje, gdy się jest Cylonem – wrabianie kogoś to podstawa. Ja jednak od początku do końca byłem człowiekiem. Oczywiście pod koniec okazało się, że się myliłem. Czytaj dalej

Krótka opowieść o moich planach wyjazdu na Essen

Niedawna gifowa dyskusja z KubąP w temacie tegorocznego Essen natchnęła mnie do uwiecznienia w ten sposób moich dwumiesięcznych planów i przeżyć związanych z tegorocznymi targami Spiel. Czytaj dalej