Frajer play, czyli rzecz o turniejach

Zorganizowałem w czasie swojej planszówkowej działalności kilkadziesiąt turniejów. Niedługo będę się zajmował eliminacjami Wsiąść do Pociągu – po raz pierwszy nie będę ostateczną instancją, przeprowadziłem więc z tej okazji akcję „wspominki rozliczeniowe”. I wcale nie jestem przekonany, że turnieje planszówkowe to taka fajna sprawa.

Czytaj dalej

Graj mi do gry

Eksploruję ostatnio możliwości Spotify – głównie dla celów okołoerpegowych i okołoplanszówkowych. Cała idea opiera się na wyszukiwaniu list stworzonych przez kogoś do no D&Dków. Ja osobiście żadnej listy nie stworzyłem, może jednak wśród czytelników bloga (i forum, bo tam też temat się pojawił) jest kilka osób, które stworzyły listy utworów do swoich ulubionych tytułów? Może ktoś już ułożył playlistę 47 najbardziej epickich i dynamicznych kawałków kojarzących się z kosmiczną rozwałką, dzięki czemu jego Nexus Ops jest 2x lepszy? Może wielbiciel Chaosu w Starym Świecie zrobił coś więcej niż tylko puszczanie soundtracku z Dark Omena?

Ponieważ cała idea Internetu promuje dzielenie się, to zachęcam do podzielenia się swoją listą zatytułowaną tak jak gra do której pasuje – tutaj albo lepiej na forum (Spotify dlatego jest wygodny, bo pozwala udostępnić po prostu link do listy). Jeżeli taki sposób by się przyjął to za pewien czas wrzucę wpis z podsumowaniem, no i oczywiście pozostałby przydatny dla wszystkich lubiących pasujące dźwięki temat na forum 🙂

forum

Nie podłe pudło

Korzystając z niedawnej promocji w sklepie na R nabyłem drogą kupna Lords of Waterdeep. Gra jak gra – tu coś postawimy, tam się pokłócimy, że to nie „marchewka” tylko paladyni – standardowe sprawy. Nie uważam się za odnajdywacza klimatu w zaskakujących miejscach (na pewno nie do takiego stopnia jak Orions;) ), niemniej byłem oburzony, że w grze, opartej dość sensownie o uniwersum, dwóch euro-sucharzystów usilnie promuje nazewnictwo agricolowe (czyli właśnie marchewki, buraczki, węgiel, trzcina). Ale nieważne, wpis nie o tym. Czytaj dalej

Drzewiej-lepiej-szybciej-teraz

W środowisku planszówkowym najpopularniejszym poglądem jest ten, że hobby warte jest szerzenia. Pojawi się więcej wydawców, większa sprzedaż przełoży się na lepsze ceny, bo wyższy nakład = mniejsze koszty wydania. Nowi ludzie zwiększają możliwość umówienia się na partię, pojawia się coraz więcej imprez i coraz szersza jest świadomość, że gry to nie tylko rzut kostką i dołożenie literki. Wszystko idzie ku lepszemu, budujemy nową, wspaniałą przyszłość. Oczywiście to wszystko albo prawda, albo pożądany postulat. Spoglądający na tagi jednak już pewnie wiedzą, że ja tego tak do końca w ten sposób nie widzę. Czytaj dalej

Posiadam, więc nie mieszczę

Dopadła mnie zaraza zwana przeprowadzką. Przewożenie pudeł odbędzie się wrzesień/październik, niemniej za pakowanie wziąłem się już teraz. Zombiak, żona czyli, zbiera książki, ja natomiast – raczej wiadomo. Kierowany naiwnością nabyłem 17 kartonów do spakowania zbiorów. Po kilku godzinkach jasnym się stało, że to pewnie z 5 razy za mało – kartony zawalają ładny kawałek pokoju, natomiast książki i gry jeszcze nie spakowane zajmują dokładnie tyle samo miejsca ile zajmowały wszystkie razem. Czytaj dalej

A walonki założyłeś? A gen ci molo harata?

Będąc młodą lek… Tfu, będąc młodym planszówkowiczem najbardziej doceniałem tytuły, przy których nie można było doznać zamrożenia mózgu (tak się brain freeze od zimnych napojów przekłada?) nawet polewając go ciekłym azotem – bo tak ciężko pracował. Teraz jestem starszy i poważniejszy i przemyślenia mam trochę nowsiejsze. Okazją do osiągnięcia po raz kolejny wglądu stała się konieczność (i przyjemność) zrecenzowania gry Avalon: rycerze króla Artura. Czytaj dalej